środa, 12 lutego 2014

17. Nieśmiała, wstydliwa

Zmrużyłam oczy i posłusznie wróciłam do Lottie. Zerknęłam za okno. Po słońcu nie było już ani śladu. Na zewnątrz zapanował już mrok.

     Dziewczynka za namową brata posłusznie ruszyła do łazienki. Czysta, pachnąca i ubrana w kolorową piżamkę dotrzymywała mi towarzystwa. Niedługo potem Styles znowu zjawił się w salonie i z obłąkanym uśmieszkiem, szepnął coś Lottie na ucho.
     - Niegrzecznie mówić na ucho w towarzystwie – stwierdziłam z wyrzutem.
     - Niespodzianka się nie liczy – z niebywałą wyższością skwitowała mnie mała blondynka.
     Harry znowu pognał do kuchni, a jego młodsza siostra ujęła mnie za rękę i kazała mi iść za nią. Zaprowadziła mnie do łazienki.
     - Mamy tutaj siedzieć żeby on mógł wszystko przygotować, tak? – spytałam, spoglądając na bystrą dziewczynkę. Ona uśmiechnęła się szeroko, a w jej policzkach pojawiły się dwa zagłębienia.
     W końcu Styles otworzył drzwi i trzymając mnie za rękę, zaprowadził na balkon.
     - Nie mogłaś pojechać na Bali, więc Bali przyjechało do ciebie – podsumował z dumą, a ja niedowierzałam własnym oczom.
     Na balkonie rozłożony był jasny koc, a wokół niego pełno poduszek. Na środku ustawiony był duży talerz zapełniony krewetkami, a w niedużych miseczkach znajdowały się różne sosy. Na balkonowej barierce i wokół koca chłopak rozstawił niewielkie świeczki, których ciepłe światełka rozświetlały ciemne otoczenie.
     - Podoba ci się? – spytał Harry, wręczając mi białą różę. Jasne płatki rozłożone były także pomiędzy świeczkami.
     - Jesteś cudowny – szepnęłam, wciąż niedowierzając, że to wszystko dla mnie.
     Wygodnie rozsiedliśmy się na miękkim kocu i razem z Harrym powoli zaczęliśmy jeść przygotowane przez chłopaka krewetki. Lottie cały czas siedziała z nami i krzywiła się, gdy spoglądała na talerz pełen „robaków”.
     Wkrótce danie zniknęło, a dziewczynka siedziała wtulona w ramię swojego brata. Rozprostowałam nogi i bawiłam się moją białą różą. Harry opuszkami palców łaskotał moje łydki, a ja uśmiechając się do niego, co jakiś czas oblizywałam wargi. Wciąż czułam na nich smak jednego z sosów. Pikantny dodatek, wciąż nieznacznie piekł moje usta.
     - Chyba zasnęła – szepnęłam, kiedy zobaczyłam śpiącą na klatce piersiowej Harry’ego Lottie. Chłopak spojrzał na nią, po czym najdelikatniej jak tylko mógł podniósł ją z koca i zaniósł do łóżka. Po chwili wrócił na balkon.
     - Odzyskałam swoją miejscówkę – powiedziałam, wtulając się w jego ramię. Oparłam brodę na jego klatce piersiowej i uważnie wpatrywałam się w te szmaragdowe oczy. - Kocham cię – szepnęłam w końcu.
Nareszcie powiedziałam mu co do niego czuję. Wreszcie z moich ust wydobyły się te dwa słowa. Teraz byłam już wobec niego całkowicie szczera. Teraz wiedział już wszystko.
      - Kocham cię – szepnął równie cicho. – Kocham cię, kocham, kocham, kocham… - zaczął szeptać, całując coraz to nowe skrawki mojej szyi.
      Odwróciłam się na plecy, pozwalając mu być nade mną, ułatwiając mu działania. Nie zdawałam sobie sprawy, że mam bardziej i mniej wrażliwe miejsca. Kiedy tylko Styles zorientował się, gdzie szukać bardziej czułych punktów, niemal nie odsuwał od nich swoich ust. Przygryzałam wargi. Coraz mocniej obejmowałam nogą jego biodro. Moje zimne dłonie zaczęły wsuwać się pod jego koszulkę. Jego pocałunki sprawiały, że czułam się jakbym nie należała już do rzeczywistości. Odpływałam w jego ramionach. Unosiłam się kilka centymetrów nad ziemią.
     - Chodźmy do środka – z trudem zdobyłam się na wydobycie z siebie logicznie brzmiącego zdania.
     Podnieśliśmy się i zaczęliśmy jedna po drugiej gasić rozstawione na balkonie świeczki. Harry pochylił się, aby zdmuchnąć ostatnią pozostawioną na balustradzie. Niemal natychmiast wykorzystałam sytuację i przyłożyłam usta do jego szyi. Chłopak stał pochylony, opierając swoje ręce o drewnianą balustradę. Byłam uwięziona pomiędzy jego ramionami i uważnie całowałam jego szyję. Podobało mi się, gdy delikatnie unosił głowę, czując moje pocałunki biegnące wzdłuż linii jego szczęki.
     Harry położył dłonie na moich udach. Powoli przesuwał je w górę, jakby badał każdą wypukłość mojego ciała, jakby delektował się ciepłem mojej skóry pod swoimi palcami.
     Kiedy jego dłonie zakreśliły już kształt klepsydry, chłopak przyciągnął mnie do siebie tak, aby nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały.
     Trwając w niekończących się pocałunkach powoli, na oślep przesuwaliśmy się w kierunku wnętrza mieszkania. Ostrożni, aby nie hałasować. Po omacku przeszliśmy ciemny salon. Krok za krokiem nieśmiało przemierzaliśmy niedługi korytarz. Nie odsuwaliśmy się od siebie ani na milimetr.
     W końcu trafiliśmy do niewielkiego pokoju chłopaka. Weszłam pierwsza, ale wciąż nie przestawałam całować jego ust. On stanął w progu pomieszczenia i jakby drocząc się ze mną złapał za futrynę. Nie robił tego z niepewności czy strachu. Chciał przedłużać tę chwilę w nieskończoność. Delektować się każdą sekundą. Czuć mnie wszystkimi zmysłami.
     Stojąc w drzwiach z delikatnie uniesionymi rękoma wydawał mi się jeszcze wyższy niż zwykle. Stanęłam na palcach i z lekkością muskałam jego usta. Właściwie łaskotałam je tylko swoim oddechem. Wsparłam dłonie na szlufkach jego spodni.
     Automatycznie moje ręce zaczęły podążać w górę za śladem wyznaczanym przez jego lekko wystające biodra. Pod opuszkami palców czułam jego ciepłą skórę. Rozkoszowałam się kształtami jego ciała, każdą wypukłością. Nie czekając na jego ruch, chwyciłam za krańce cienkiej koszulki i śmiało ciągnęłam ją w górę. Spod ciemnej tkaniny wyłonił się idealny tors chłopaka.
     Moje usta dotknęły delikatnego zagłębienia tuż pod jego uchem, następnie połaskotały szyję, by w końcu bez końca pieścić jego klatkę piersiową. Czując przyjemny zapach jego perfum, składałam delikatne pocałunki na jego ramionach, a moje dłonie bez zawahania zaczęły rozpinać jego spodnie.
     W końcu zsunęłam granatowe dżinsy z jego nóg. Rzuciłam tkaninę na bok i stanęłam kilka kroków od Herry’ego. Dumnie wpatrywałam się w swoje dzieło. Napawałam się widokiem jego prawie nagiego ciała.
     - Nie podoba mi się to – zamruczał Styles i ponownie znalazł się tuż przy mnie. Zaśmiałam się. – Masz na sobie zdecydowanie za dużo – jego oddech ponownie połaskotał moje ucho.
     Odchyliłam głowę, co pozwoliło mi jeszcze bardziej rozkoszować się pocałunkami, którymi obdarowywał właśnie moją szyję. Zsunął luźno narzucony na moje ramiona sweter, po czym zaczął napierać na mnie swoim ciałem. Posłusznie zrobiłam krok w tył. Później następny. On nie odstępował mnie ani na sekundę.
     W pewnym momencie moje dłonie wsparły się o stojące za mną biurko. Harry zaczął całować mnie coraz odważniej. Podobało mi się kiedy tak bardzo delikatnie chwytał zębami fragment skóry na mojej szyi czy pokrywającej wystające obojczyki. Powoli wsunął dłonie pod moją bluzkę.
     Kiedy jasnoniebieska tkanina leżała już u naszych stóp, poczułam na swojej skórze ciepło jego ciała. Było rozgrzane, jak w gorączce. Usta chłopaka pieściły mój dekolt, zagłębienie pomiędzy piersiami, a ja poczułam jak jego dłonie masują zaokrąglone pośladki. Posadził mnie na biurku i bez pośpiechu pozbawiał kolejne partie moich nóg kolorowego okrycia. Materiał wylądował przy jego stopach, a Styles podniósł się, zerkając na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem. Położył dłonie na moich kolanach i bezwstydnie rozchylił moje uda.
     Całował mnie, będąc tak blisko jak jeszcze nigdy nikt. Po chwili poczułam jak jego dłonie majstrują przy haftkach stanika. Przebiegł mnie dziwny dreszcz. Jakby ktoś nagle wylał na mnie kubeł zimnej wody. Obawiałam się tego momentu, kiedy miałam zostać pozbawiona swojej intymności. Bałam się, że nie będę wystarczająco dobra. A co jeśli go zawiodę?
     Pomimo swoich obaw, może nawet wbrew samej sobie, pozwoliłam Stylesowi pozbawić się stanika. Przycisnęłam nagie piersi do jego klatki piersiowej. Robiłam wszystko byleby tylko na nie nie patrzył, byleby nie widział. On pewnie chwycił mnie za uda i przeniósł na łóżko. Tam musiałam się poddać, nie miałam się już jak bronić. Kiedy poczułam, że on nie okrywa mnie już swoim torsem, instynktownie zakryłam dłońmi swoje piersi. On stanął nade mną i czule się uśmiechnął.
      - Nieśmiała, wstydliwa Natalie – szeptał, kiedy obsypywał ciepłymi pocałunkami moje obojczyki.
     Jego usta wciąż pozostawały w rejonie moich ramion, gdy jego dłonie zaczęły splatać się z moimi, w ten sposób zmuszając mnie do odsłonięcia zakrywanej części klatki piersiowej. Styles powoli, wręcz cierpliwie, milimetr po milimetrze oddalał od siebie moje dłonie. Zamknęłam oczy. Chciałam przestać myśleć. Chciałam żeby on wyłączył moje myślenie. Tak też się stało.
     Kiedy poczułam wilgotne ślady na jednej najwrażliwszych części mojego ciała, zapomniałam o wszystkich obawach i kompleksach. Pozwalałam mu się pieścić. Wplotłam palce w jego kręcone włosy, łaskotałam plecy i kark. Przede wszystkim jednak rozkoszowałam się morzem ciarek, które za jego sprawą pokrywało właśnie moje ciało.
     Styles zaczął całować coraz niżej położone partie mojego ciała. Kiedy jego usta znalazły się tuż przy brzegu bladozielonej bielizny, zadrżałam. Wiedziałam, że już za chwilę będzie wiedział o mnie wszystko, że już za chwilę będę naprawdę jego.
     Najpierw zsunął z moich nóg skrawek delikatnego materiału, a następnie pozbawił się ciemnych bokserek. Na kilka chwil, chłopak podniósł się i sięgnął po niewielkie opakowanie. Chwycił je zębami i natychmiast rozerwał. Wyjął delikatny okrąg i nałożył na właściwe miejsce.
     Znów do mnie wrócił. Znów zaczął całować moją szyję, rozpalając mnie do czerwoności. Coraz silniej zaczęłam obejmować nogami jego biodra. Chłopak spojrzał na mnie i poczułam, że zaczynam czuć go w sobie. Cały czas uważnie spoglądał na moją twarz, jakby wyczekiwał reakcji.
     - Wszystko w porządku? – spytał ciepło, kiedy skuliłam głowę i zacisnęłam wargi.
     - Tak, tylko powoli… - szepnęłam, a on cmoknął mój policzek.
     Bez pośpiechu, stopniowo zaczęłam czuć go w sobie coraz mocniej, coraz pewniej. Jego ruchy, które z początku były dla mnie niekomfortowe, może nawet sprawiały mi ból, teraz zaczęły stawać się miłe, rozluźniające, po prostu przyjemne. Subtelne ruchy jego ciała sprawiały, że czułam się coraz lepiej.
     Stopniowo dawkowana przyjemność zaczynała brać nade mną kontrolę. Na czoło występowały kolejne krople potu, a rumieńce stawały się coraz bardziej wyraźne. Moje ciało, niezależnie ode mnie, zaczęło się nienaturalnie naciągać, napinać. Serce coraz szybciej i mocniej waliło w żebra, jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, a oddech uparcie się skracał, mimo że starałam się oddychać coraz głębiej.
Czułam, że ciało Harry’ego reaguje podobnie. Jego plecy stawały się coraz bardziej wilgotne od pokrywającego je potu. Nienaturalnie wysokie temperatury naszych ciał podwyższały się coraz bardziej. Zacisnęłam usta. Dopiero teraz poczułam jak bardzo są nabrzmiałe i jednocześnie wyschnięte od szalonych pocałunków.
     Udało mi się w końcu wziąć głęboki oddech, rozchyliłam usta, by za chwilę całkowicie przestać oddychać. Moje ciało wygięło się, maksymalnie przysuwając się do Stylesa. Jeszcze nigdy nie było mi tak gorąco. Jeszcze nigdy nie czułam się tak jakbym nie należała już do rzeczywistości. Jeszcze nigdy nie unosiłam się tak wysoko, by w końcu pozbawiona sił opaść na miękką poduszkę.
     Odwróciłam głowę i spojrzałam na Harry’ego. Z uśmiechem oboje z powrotem próbowaliśmy odzyskać oddech.
     - Kocham cię – szepnęłam, kiedy płuca pracowały już normalnie.
     - Kocham cię – odparł Styles, po czym cmoknął moje czoło.
     Leżałam obok niego i uważnie wpatrywałam się w jego zmęczoną, ale szczęśliwą buzię. Też byłam szczęśliwa, przy nim.



Tak, zdecydowanie dobrze między nimi.
Oby tak dalej, co nie?
Buziaki,
K&M

7 komentarzy:

  1. Dziwię się, że nie wiedziałam o kolejnym rozdziale wcześniej. Ale przeczytałam z zapartym tchem i jestem pod wrażeniem, umiejętności pisarskich autorki. Nie wiem czy pisałam to kiedykolwiek wcześniej ale uważam, że we dwie tworzycie coś magicznego. Zawsze, kiedy czytam kolejne rozdziały nic nie ma prawa wytrącić mnie z równowagi - takie to dobre :)
    Czekam z utęsknieniem na osiemnastkę ^^
    Ola ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. która dziewczyna nie chciałaby takiej kolacji na balkonie? :c on jest taki słodki!
    i wyznali sobie miłość! tak tak <3

    ogólnie brawa za tą scenę. była napisana tak ładnie i przyjemnie, ja nie umiem opisywać takich rzeczy dlatego podziwiam cię. nienawidzę jak sceny +18 w fanfiction są takie niesmaczne i opisane w każdym szczególe, a tutaj tak przyjemnie się czytało :))

    kocham xx
    zapraszam na 1 rozdział http://only-half-a-pink-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Od momentu kiedy powiedzieli otwarcie, co do siebie czują, dosłownie się rozpływałam. Pochłonęłam cały rozdział w kilka minut, ani się obejrzałam, a już byłam przy końcówce. Zważając na mój stan, a mianowicie gorączkę, która nie daje mi myśleć, zrozumienie jakiegokolwiek tekstu sprawia mi trudność, ale tutaj tak nie było. Pewnie to dlatego, że główna bohaterka ma takie imię jak ja, co dodawało mi efektów dodatkowych hahaha. To jest duży plus, bo z przyjemnością zabiorę się zaraz za przeczytanie poprzednich rozdziałów. Zdjęcie naprawdę urocze, świetnie oddaje zaistniałą sytuację. Nic, tylko pogratulować :)
    [szeptem-krzykiem]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ło kurwa erotico :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wowwwwwwwwwww !!! MEGAAAA !! CUDOWNY ROZDZIAŁ ! OBY TAKA SIELANKA BYŁA PRZEZ CAŁY CZAS ;D CZEKAM NA NEXT ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, to chyba za mało powiedziane. Oni zdecydowanie czują się dobrze. I tak, oby tak dalej, w końcu nic dodać, nic ująć. Ah, ale ten Harry romantyczny, taką miłą niespodziankę jej zrobił z tą kolacją. W ogóle, to (tak, powtarzam się, trudno) serio bardzo się cieszę, że są razem. Że się odnaleźli. Że Styles ją wtedy pocałował na tym przystanku. Że rozeszła się z Zaynem i nie czekała, tylko od razu poszła po szczęście. Nawiasem mówiąc, szczerze, to nie pamiętam już, w którym rozdziale (może nawet i powyższym?) spodobał mi się jeden fragment. Ten, w którym Nats mówiła, że własnie teraz ma czas na wielką, szaloną miłość. To takie prawdziwe. Jeszcze jedna ważna sprawa - wyznanie miłości, na które chyba kaażdy czekał. W sumie, to nawet ciekawie, że Nats powiedziała to pierwsza. Pokazałyście jej odwagę i... wrażliwość (?) Stylesa. Nie wiem, czy mnie zrozumiecie, ale to nic. Zresztą, do tej pory zapomniałam przeprosić za chaotyczność w komentarzach - zdecydowałam, że najlepiej będzie od razu pisać, co myślę, zamiast bawić się w odseparowywanie myśli, dlatego czasem wychodzi kompletny bałagan. Ale to chyba nic aż tak strasznego, co? :3
    Mam tylko małą prośbę ;; Mogłybyście ustawić ciutkę mniej przezroczystości pod postem? Bo cały szablon oczywiście wygląda przepięknie, lubię te kolory <3 tylko przez to, że jest aż tak przezroczyście, po kilku rozdziałach czytanych bez żadnej przerwy, trochę mi się mieni w oczach ^^' Tak tylko pytam <3
    Pozdrawiam,xx!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, God. Wiecie co? Tyle razy patrzyłam już na ten nagłówek, a do tej pory jakoś nie rzuciło mi się w oczy, że jest na nim Liam!! :O Co to znaczy? Powinnam się czegoś zacząć spodziewać, prawda? Bo na razie mam złe przeczucia, kiedy to nie mam pojęcia co się dzieje w drugiej części xD No nic, pozostaje mi tylko czekać i (znowu się powtarzam) napawać się pięknymi chwilami Hats :3

      Usuń