sobota, 5 kwietnia 2014

2. UCafe

     Lokal zapełniony był młodymi ludźmi ubranymi w eleganckie, biało-czarne stroje. Studenci, wszędzie studenci. Śmiali się, głośno rozmawiali, witali się po kilkunastu tygodniach rozłąki. Zazdrościłam im tego. Też tęskniłam za swoją paczką, też chciałam przyjść tutaj z całą zgrają swoich znajomych. Spojrzałam jednak na Caro. Cieszyłam się, że miałam ją przy sobie. Nie zamieniłabym jej na nikogo innego. Nigdy.
     Udało nam się zająć jeden ze stolików, zwolniony właśnie przez uroczą parkę. Usadziłam przy nim Caroline, a sama pewnie ruszyłam do lady. Patrzyłam na szybę, przeglądając zgromadzone za nią smakołyki. Były tam ciasta, babeczki, torty, a także kanapki ze wszystkim, czego dusza zapragnie.
     - Co podać? – spytał miły głos.
     Podniosłam oczy i dotychczas pewna siebie Natalie zniknęła bezpowrotnie. Za ladą stał młody chłopak, właściwie już mężczyzna. Miał krótkie, ciemnobrązowe włosy, z których zrobiona była modna, zaczesana w górę grzywka.
     - Dwie herbaty, jedna z cytryną, i jakieś dobre ciastko... Tylko nie mogę się zdecydować jakie – odpowiedziałam, ledwie trzymając na wodzy trzęsący się głos.
     On uroczo się uśmiechnął i zaczął opowiadać mi o każdym smakołyku po kolei. Widać, że nie pracował tam od dziś. Niemal cały czas jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego twarz.
     Moją uwagę szczególnie przykuły jego ciemnoczekoladowe oczy, będące w otoczeniu ciemnych brwi i długich, grubych rzęs. Odbijające się w źrenicach chłopaka światło sprawiało, że wyglądały naprawdę magicznie. Mieniły się wszystkimi znanymi mi odcieniami czekoladowego brązu. Były w nich zarówno smugi słodkiej mocno mlecznej czekolady, jak i gorzkiej, prawie czarnej. Na delikatnie opalonej skórze chłopaka widniało kilka znamion. Te niewielkie ciemne kropki dodawały jego twarzy jeszcze więcej uroku.
     - Niech będzie ciasto czekoladowe – zdecydowałam w końcu.
     - Jesteś tu nowa? – spytał bez ogródek, kiedy nakładał na talerzyk słodki przysmak.
     - Tak, właśnie zaczynam pierwszy rok – odpowiedziałam i z każdym kolejnym słowem czułam się już coraz pewniej.
     - To pewnie będę cię tu widywał częściej.
     - To zależy czy ciasto będzie dobre – stwierdziłam ze szczerym uśmiechem.
     Chłopak odwzajemnił gest i na tacy ustawił dwa ogromne kubki wypełnione herbatą.
     - Tak właściwie to jestem Liam.
     - A ja Natalie – przedstawiłam się, przy czym ani na chwilę nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Uregulowałam należność i biorąc tacę, ruszyłam do stolika Caro. Dziewczyna spojrzała na mnie ponuro, zupełnie jak nie ona.
     - No co? – spytałam, nie rozumiejąc o co jej chodziło.
     - Jak to co? Ty dobrze wiesz co. Harry biedny siedzi sam gdzieś daleko w Glasgow, a ty już w pierwszy dzień wyrywasz jakiś gości. Opanuj się dziewczyno.
     Spojrzałam na nią i zastanawiałam się, gdzie podziała się moja przyjaciółka. Osoba, która właśnie siedziała ze mną przy stoliku na pewno nie była moją Caroline. Po drugiej stronie blatu siedziała teraz jakaś wredna baba, mająca do wszystkich o wszystko pretensje.
     - Caro, nie mam zamiaru odgradzać się od wszystkich chłopaków drutem kolczastym tylko dlatego, że Harry jest w Glasgow. Chcę poznawać nowych ludzi, mieć znajomych i kolegów. Nie widzę w tym nic złego, więc daruj sobie lepiej te uwagi – skarciłam ją na jednym wdechu.
     Ona spuściła tylko wzrok i jak gdyby nigdy nic sięgnęła po herbatę.
     - Przepraszam. Jestem jakaś nieswoja – stwierdziła Caro.
     - Co jest nie tak? Przecież rano jeszcze było wszystko w porządku – spytałam ciepło, łapiąc ją za dłoń.
     - Rano miałam jeszcze siły żeby udawać. Natalie, ja się chyba boję tego nowego życia wiesz?
     - Jak my wszyscy.
     - Nieprawda. Ty nie wiesz jak to jest. Ty mieszkasz z rodzicami, a Harry jest prawie pięćset kilometrów stąd. Nie musisz się o nic martwić. Będziesz nadal żyła jak za czasów liceum. A ja i Lou? Zamieszkaliśmy razem, on zaczął pracować. To wszystko stało się takie poważne, takie dorosłe. Ja nie wiem czy ja jestem gotowa na tą całą dorosłość. To chyba zaczyna mnie przerastać. Już teraz. A co będzie potem? – oznajmiła, kierując swój smutny wzrok na moje zielone tęczówki jakby szukała w nich pocieszenia.
     Znalazła.
     - Caro, jeśli ty nie jesteś gotowa na dorosłość, to ja nie wiem kto jest. Jesteś najbardziej odpowiedzialną i najlepiej zorganizowaną osobą jaką znam – mówiłam ciepłym, radosnym głosem. – I wiesz co? To ja zazdroszczę tobie. Zazdroszczę ci tej twojej, właściwie to waszej, samodzielności i odwagi. Tak, odwagi, bo trzeba być cholernie odważnym żeby zdecydować się na zamieszkanie razem. Ja też mogłam zamieszkać z Harrym w Glasgow, przecież nawet przyjęli mnie tam na uniwersytet. Zabrakło mi odwagi, za bardzo się bałam. Wiem, że ta decyzja może mnie dużo kosztować, ale nie żałuję. Wiesz czemu? Bo mam ciebie. Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Zawsze – jej oczy powoli zaczynały się rozchmurzać, pomału pojawiały się w nich te małe iskierki. – A gdybyś kiedyś chciała znowu być dziecinna i nieodpowiedzialna to przecież mój adres znasz. Ze mną zawsze możesz być tą wesolutką i beztroską Caro z liceum. Co ty na to?
     Dziewczyna uśmiechnęła się i na chwilę opuściła wzrok. Kiedy ponownie na mnie spojrzała, widziałam, że była już moją Caro. Ponownie stała się moją przyjaciółką.
     - Mówiłam ci już, że jestem największą farciarą na świecie, że cię mam? – stwierdziła, posyłając mi pełne czułości spojrzenie.
     - Coś tam wspominałaś – rzuciłam beztrosko. – To co? Jeszcze coś cię gryzie? Coś jeszcze mam ci wyperswadować? – spytałam, chcąc rozwiązać wszystkie jej problemy.
     - Mam mieszane odczucia, co do pracy Louisa. Ja wiem, że on kocha samochody i uwielbia w nich grzebać i, jak on to mówi -„przywracać im wigor”, ale nie jestem jakoś przekonana.
     - Co ci tam nie pasuje? Przecież pracuje u swojego ojczyma, pensję też ma niezłą…
     - No tak, ale za każdym razem jak widzę tych jego kolegów z warsztatu to jakoś zaczynam się o niego martwić. Nie wiem, może przesadzam, ale oni wszyscy wydają mi się wyjęci spod najciemniejszej gwiazdy. Może tylko tak wyglądają, nie rozmawiałam z nimi przecież, ale tak czuję no.
     - Martwisz się o niego, co?
     - Jasne, że się martwię! O kogo mam się martwić jak nie o niego! A co jak oni na złość mu coś zrobią? Wiesz, że synuś szefa, że ma lepiej i w ogóle. Pomyślałaś o tym?
     - Caro, czy ty słyszysz co ty mówisz? – spytałam z politowaniem. – To dorosły, dwudziestoletni facet, a zachowujesz się jakby miał lat dwanaście. Poza tym muszę ci chyba przypomnieć, że swojego czasu Lou trenował boks.
     - Sto lat temu. Dawno i nieprawda.
     - Sama jesteś nieprawda! – wypaliłam z udawanym oburzeniem. – To jest jak z jazdą na rowerze, tego się nie zapomina – dumnym i poważnym tonem sprostowałam Caro. Ta spojrzała na mnie i buchnęła śmiechem.
     - Okej, okej. Wygrałaś. Lepiej ci? – stwierdziła, biorąc solidny łyk herbaty.
     - Oczywiście, że lepiej.
     - A ty? – zwróciła się do mnie, ale nie rozumiałam o co pytała, więc dodała – A ty się nie boisz? Nie boisz się tego nowego? Nie boisz się o Harry’ego? Nie boisz się, że przez tą odległość wasz związek znacznie ucierpi?
     - Boję się. Jasne, że się boję – zaczęłam nieśmiało, ale później mój głos ponownie odzyskał swoją siłę. – Nie ma ryzyka, nie ma zabawy, prawda? Przecież zawsze tak mówiłam. Poza tym, nie żałuję, że nie wyjechałam. Nie potrafiłabym rozstać się z Birmingham, nie umiałabym zostawić tutaj ciebie. Z kim byś wtedy pogadała? Kto by cię pocieszył? No zginęłabyś beze mnie, nie ma co! – ponownie obróciłam całą rozmowę w żart.
     Jeszcze chwilę siedziałyśmy w uroczej kawiarni, zajadając się kawałkiem czekoladowego ciasta i delektując się, nieco ostygłą już herbatą. Teraz rozmawiałyśmy już normalnie, żartując i śmiejąc się bez ustanku. Wykorzystywałam momenty nieuwagi Caroline i zerkałam w stronę kawiarnianej lady. Chłopak o czekoladowych oczach, wciąż tam stał i obsługiwał kolejnych gości. Miałam wrażenie, że czasem łapałam jego słodkie spojrzenie, jednak odwracałam wtedy wzrok tak szybko, że nie byłam nawet pewna czy to była prawda czy przywidzenie.
     Kiedy opuszczałyśmy uroczą kawiarnię, mimowolnie posłałam w jego stronę delikatny uśmiech. On odwzajemnił gest. Ten niewielki znak sprawił, że przez resztę dnia nie przestawałam się śmiać. Liam od tak, bez pytania wkroczył do mojego świata, aby go rozweselić.
     Caro nie zauważyła tego małego gestu, szła przede mną. Było mi to na rękę. Wiedziałam, że gdyby przyuważyła to nieme pożegnanie ponownie mogłaby mi zmyć głowę kazaniem na temat tego, że powinnam być wierna „biednemu Harry’emu, który teraz siedzi całkiem sam w Glasgow”.
     Powoli zaczynało mnie to denerwować. Może powinnam jeszcze założyć włosiennicę i nałożyć habit, bo mój „biedny Harry siedzi teraz całkiem sam w Glasgow”? Czy ja jestem temu winna? Przecież ja nie kazałam mu wyjeżdżać. Przecież on dokładnie wiedział, na co się pisze. Miałam cierpieć z tego powodu? Niby dlaczego? Może byłam egoistką, może myślałam tylko o sobie, ale jeśli Caroline chciała zrobić ze mnie usychającą z tęsknoty i wiecznie smutną Natalie, to jej plan był spalony na panewce.
     Zaczynałam właśnie studia, podobno jeden z najlepszych etapów życia i miałam zamiar cieszyć się nim z całych sił. Niezależnie od tego czy Harry akurat był obok czy też nie. Nie miałam zamiaru cierpieć tylko dlatego, że on chciał realizować swoje marzenia. A co ze mną? Co z moimi marzeniami? Kto będzie się cieszył za mnie? Kto będzie żył za mnie? Nikt. Sama muszę przeżyć swoje życie jak najlepiej. Szkoda, że z Harrym oddalonym o pięćset kilometrów ode mnie. Miałam plan – z nim czy bez niego będę szczęśliwa.



Czekolada wypłynęła na powierzchnię. Co wy na to? Jakieś oczekiwania? Marzenia? Prośby? Pytania? 
Kochamy Was, bądźcie z nami. 
To dopiero początek.
Buziaki

ps. jak szablon się podoba?

6 komentarzy:

  1. Jej 'czekolada wypłynęła...'! Co za emocje ;D Trochę mi szkoda Harry'ego, ale co się stanie, to się stanie. Czekam na next.
    ~Bee xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej... Szykują się jakieś intrygi? Fajnie! Trochę dreszczyku emocji :D Cholernie podoba mi się rola Liama. Mam tylko nadzieję, że za dużo nie namiesza ;)
    Buziaki
    Ola ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. wow cudo !!!!!!
    JEJKU HARRY WRACAJ XD
    CZEKAM NA NEXT !@TAKEMELIAM1D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu ale bardziej się boję że Harry z nią zerwie lub coś niż ona z nim..
    Ciekawe co wyniknie z Liamem :D
    Chciałabym dowiedzieć się teraz co tam u Harrego słychać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, kurcze! Widze, ze epilog juz sie pojawil, a ja wciaz na poczatku tej czesci :o klasa maturalna nie przelewki, ciezko znalezc czas, ale jak juz sie rozchorowalam to trzeba dobrze go wykorzystac - czytajac o toffi i szmaragdach!! Choc teraz widze najwiecej o slodkiej czekoladzie :3 Liam wreszcie dotarl, radujmy sie! Na pierwszy rzut oka w rozdziale jest taki slodki i czarujacy :D kurcze, pewnie Caro ma racje i Lias zagraza Hazzie.. ale tak sie zastanawiam, czy to nie super. To znaczy, uwielbiam Hazze, zawsze, forever, ale skoro Payne tak na mnie wplynal po pierwszym rozdziale, to ja nie wiem, co bedzie dalej :d Przydalaby mi sie taka madra przyjaciolka jak Natalie - gdyby mi zawsze sluzyla dobra rada i dodawala sily w zlych chwilach. Ajc, dalyscie jej swietny charakter.
    Pozdrawiam, xx!

    OdpowiedzUsuń