sobota, 30 listopada 2013

8. W transie

     Od ostatniej imprezy minął już rok. Tym razem potencjalnych przyszłych uczniów mojego liceum będę już witała jako drugoklasistka. Powinnam czuć się staro? Byłam raczej z siebie zadowolona. Cieszyłam się wszystkim, co w ciągu tego czasu osiągnęłam. Byłam dumna z tego jak się zmieniłam.
     Usiadłam w ostatniej wolnej ławce z Caro, a za nami stanęli Harry, Dean i Niall. Rozejrzałam się po sali, chcąc rozeznać się w obecnych. Widok jednej z twarzy szczególnie mnie zaskoczył. Przy jednym ze stolików siedział nikt inny, tylko sam Zayn. Nie chciałam się w niego wpatrywać, więc momentalnie przeniosłam wzrok na Caroline.
     - Dziwię się wiesz… - zaczęłam po cichu – dla mnie nie miał czasu, a teraz ma zamiar wkręcać się w dni otwarte? Zostawać po szkole? W piątek? Błagam… Chyba coś tu nie gra.
     - Na początek chciałabym poprosić osoby, które chciałyby się zająć częścią artystyczną. Niech zgłoszą się osoby, które potrafią na czymś grać czy śpiewać – zaczęła profesor Steel. Lubiłam ją, mimo że uważana była za najostrzejszą z nauczycielek. Podziwiałam ją za to, że u wszystkich bez wyjątku, potrafiła wzbudzić ten swojego rodzaju szacunek.
     Do przygotowania części muzycznej zgłosili się oczywiście Dean i Niall. Ten pierwszy potrafił grać na wszystkim, co wpadło mu w ręce. Świetnie radził sobie z fortepianem, perkusja była dla niego pestką, a i na gitarze zagrał, gdy trzeba. Wirtuozem ostatniego instrumentu był jednak Niall. Kiedy ten chłopak dorwał się do strun gitary, robił z nimi, co tylko chciał.
     W tym momencie uniosła się także ręka Zayna. Nigdy nie miałam okazji przysłuchać się w jaki sposób śpiewa. Owszem, jego głos był głęboki, momentami hipnotyzujący, ale nigdy nie słyszałam jak brzmi w połączeniu z muzyką.
     - Caroline, Natalie, rozumiem, że wy podobnie jak w zeszłym roku zajmiecie się zdjęciami? – zagadnęła nas nasza matematyczka, kiedy zbliżyła się do naszego stolika. Momentalnie usiadłyśmy wybitnie prosto i grzecznie pokiwałyśmy głowami.
     - A ty znowu będziesz oprowadzał? – zagadnęłam Harry’ego, kiedy wreszcie wyszliśmy ze szkoły.
     - Na to wychodzi – odpowiedział chłopak podejrzanie nieprzytomnym tonem. Wymieniłyśmy się z Caroline spojrzeniami. Ona też to zauważyła.
     - O czym tak myślisz? – zagadnęła go dziewczyna.
     - O Zaynie. Został sam na swoje własne życzenie. Oddalał się od nas, a jedyną osobą, która jeszcze choć czasem go przy nas trzymała była Nats. Teraz Malik nie ma już nic – stwierdził z wyraźnym smutkiem w głosie Styles.
     - Twierdzisz, że źle zrobiłam? – zapytałam wprost.
     - Nie. Zrobiłaś tak, jak czułaś. Postąpiłaś tak, jak uważałaś za słuszne. Po prostu chyba trochę się o niego martwię, wiesz? Jakby nie było straciłem przyjaciela. Spędziłem z tym chłopakiem kilka naprawdę fajnych lat - Harry mówił to, patrząc gdzieś przed siebie. Jakby w oddali widział wszystkie spędzone z Malikiem chwile. – Ale tamtego Zayna już nie ma. Teraz jest super fajny Malik. Wschodząca gwiazda… - dodał, wlepiając wzrok w chodnik.
     - Ale masz mnie, masz Nats, masz Nialla, Deana – powiedziała tym swoim troskliwym, trochę maminym tonem Caroline, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.
     - I nikomu was nie oddam! – krzyknął rozpromieniony i objął nas swoimi szerokimi ramionami.
     - I tego się trzymaj – odpowiedziałam, a chłopak uśmiechnął się i skręcił w stronę swojej klatki. Resztę drogi spędziłam w towarzystwie Caro.
     Cały dzień siedziałam i śmiałam się sama do siebie. Uśmiechałam się tępo do postawionego przede mną obiadu, szczerzyłam się patrząc w notatki. To był niebywały wtorek. Takie jak ten nie zdarzają mi się często.

     Kolejny dzień tygodnia nadszedł jak każdy inny, zbyt szybko. Taki leń jak ja był w stanie leżeć w łóżku do samego południa. Wychodzenie spod ciepłej kołdry o szóstej trzydzieści było dla mnie katorgą. Kiedy jednak pomyślałam sobie o tych wszystkich cudownych ludziach, których jak co dzień spotkam w szkole, natychmiast dostawałam energetycznego kopa i byłam gotowa biec na przystanek.
     Lubiłam te szkolne poranki. Delektowałam się codziennym wypatrywaniem na szkolnym korytarzu ulubionych twarzy. Nie odmawiałam sobie frajdy płynącej z podchwytywania spojrzeń czy uśmiechów przechodniów, mimo że znalazłam już swój ulubiony uśmieszek.
     - Mamy dzisiaj próbę i musimy siedzieć po lekcjach… przecież braknie mi jedzenia! – żalił się Niall, kiedy na jednej z przerw odliczaliśmy czas do wyjścia ze szkoły. Smutek Nialla podzielał także Dean, który przecież też musiał zostać na próbie.
     - Wiecie co… nie spieszy mi się do domu. Mogę zostać z wami? – spytałam jak gdyby nigdy nic. Niall i Dean spojrzeli na mnie niemal zaszokowani.
     - Na głowę upadłaś? – spytał w końcu Dean.
     - A żeby to raz – opowiedziałam, szczerząc się jeszcze bardziej.
     - Jak chcesz to zostawaj, co to za problem – wzruszając ramionami, powiedział Horan.
     - W sumie… mnie też się nigdzie nie spieszy – stwierdził Harry, posyłając mi delikatny uśmiech.
     Nawet się nie obejrzałam, a już siedziałam razem z Hazzą na auli, zerkając co jakiś czas na to, co działo się na scenie. Niall stroił gitarę, a Dean przyzwyczajał się do pianina.
     - Gdzie jest Malik? Ja się pytam gdzie jest Malik? – krzyczała podenerwowana profesor Steel. Chyba najbardziej ze wszystkiego nienawidziła spóźnialstwa i lekceważenia. Zayn swoim zachowaniem już nie raz wyprowadził ją z równowagi, ale teraz już na pewno został wpisany na jej czarną listę.
     – I co ja teraz zrobię? Potrzebuję kogoś, kto potrafi śpiewać! – mówiła donośnym tonem, jakby kłóciła się sama ze sobą.
     - Styles, potrzebują cię – wrzasnął w naszą stronę uradowany Horan. Steel momentalnie zerknęła na mnie i chłopaka, siedzących cichutko na widowni.
     - Umiesz śpiewać? No to na co czekasz? Zaproszenie mam ci wysłać? – poważnym, surowym wręcz tonem zwróciła się do chłopaka Steel.
     - Pani Profesor, ale on żartował. Ja nie umiem dobrze śpiewać. To znaczy coś tam sobie podśpiewuję, ale… - próbował wykręcić się Harry, ale ten numer u Steel nie przeszedł. Kobieta wręczyła Hazzie tekst piosenki, usiadła dumnie na samym środku pierwszego rzędu i czekała na występ.
     Dean i Niall udzielili Stylesowi szybkich wskazówek, a kilka minut później pustą salę wypełniła muzyka. Do moich uszu dotarła subtelna melodia „Tears in heaven”. Harry stał zdenerwowany na środku sceny i próbując się skupić, przymknął oczy. Zbliżył mikrofon do swoich ust, z których zaczęły wydobywać się przyjemne dźwięki. Chłopak, aby się nie denerwować, wlepiał we mnie swoje zielone tęczówki. Siedziałam i jak zahipnotyzowana obserwowałam, stojącego na scenie Stylesa.
     Z każdą chwilą muzyka wbijała mnie coraz mocniej w fotel. Z każdą chwilą mój podziw dla tych chłopaków wzrastał niesamowicie. Stojący na scenie nieśmiały chłopak zaczarował mnie, jak jeszcze nigdy nikt. Rzucił na mnie jakieś magiczne zaklęcie i każdym kolejnym wyśpiewywanym słowem mnie do siebie przyciągał. Nie sprzeciwiałam się. „Nie przestanę”, cicho zamruczał jego głos w mojej głowie. Nie przestawaj.
     Muzyka ucichła, a Harry jakby z ulgą oddalił mikrofon od swoich ust. Razem ze Steel siedziałyśmy jak w transie. Jeszcze przez dłuższą chwilę matematyczka nie potrafiła wykrztusić z siebie ani słowa.
     - Dobry jesteś, Styles – powiedziała po chwili milczenia. Jej uśmiech i przyjazny ton głosu chyba zadziwiły wszystkich obecnych na sali. Nauczycielka wręczyła Harry’emu teksty reszty piosenek, co było równoznaczne z tym, że chłopak właśnie zajął miejsce Malika. Nasz szkolny band zrobił jeszcze kilka prób, po czym w świetnych humorach wyszliśmy ze szkoły.
     - To co? Idziesz do domu, tak? – spytał chłopak, kiedy byliśmy już pod jego blokiem. Pokiwałam tylko głową. – I już cię dzisiaj nie zobaczę? – padło z jego ust kolejne pytanie, a moją odpowiedzią było delikatne skinienie głową. – To może chociaż coś na pożegnanie? – powiedział Harry i zbliżył się do mojej twarzy, chcąc uchwycić w pocałunku moje wargi.
     Nie pozwoliłam na to. Zamiast tego wymieniliśmy się całusami na policzkach. On spojrzał na mnie zawiedziony. Uśmiechnęłam się.
     - Na pożegnanie więcej nie dostaniesz – powiedziałam, nie przestając się uśmiechać – ale za tak cudowny występ zdecydowanie należy ci się solidna nagroda – dodałam i znienacka łagodnie musnęłam wargi chłopaka.
     Jego twarz natychmiast się rozpromieniła. Znowu na krótką chwilę utonęliśmy w pocałunkach.
     Kiedy stałam na przystanku, wpadła mi do głowy pewna myśl, od której za nic w świecie nie potrafiłam się uwolnić. Zastanawiałam się, co tak właściwie łączy mnie teraz z Harrym. Czy chłopak był jeszcze moim przyjacielem czy już moim chłopakiem? Czy to nie za szybko na nowy… związek? Co mogli sobie pomyśleć o mnie ludzie?
      Będąc już niemal pod swoim domem doszłam jednak do wniosku, że nie bardzo obchodzi mnie, co mogą sobie o mnie pomyśleć inni. Mało istotna była nazwa tej więzi, tego uczucia, które w tamtym momencie łączyło mnie ze Stylesem. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że czułam się szczęśliwa. Było mi dobrze i tylko to się liczyło.


K&M

6 komentarzy:

  1. Hmm... bardzo ciekawie! Trafiłam na tego bloga przez pewien katalog, za co bardzo dziękuje! Nawet tytuł jest intrygujący... Domyślam się, że to od koloru oczu, co naprawdę było odważnym pomysłem. Trójka zakochańców.. dobrze, zobaczymy, z z tego wyjdzie. A Harry jest słodki. I smutno mi było, gdy opowiadał o Maliku. Musi być mu ciężko.
    Czekam na nexta. Byłabym wdzięczna, gdybyś mnie o nim powiadomiła tu : http://flower-of-innocence.blogspot.com/bloga
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. asdjgrigjorigjdsodjfgrioyjeroijg;dfgkj;rejri <3 <3 Świetny rozdział. Rozpłynęłam się na samym końcu....
    Już nie mogę doczekac się nexta
    Kocham to <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. czuje, że was trochę zaniedbałam. nie komentowałam, za co przepraszam, ale nie miałam na nic czasu.. no ale już jestem! cały czas z wami będę, aż do samego końca :D
    łoo, zerwanie z Malikem? dobrze zrobiła! jednak chciałabym bardziej poznać Zayna, więcej akcji z nim.. więcej niego. Harry jest uroczy, ale nadal marzy mi się aby BadBoy Malik toczył z nim wojnę o Nats :)
    lubię tą piosenkę, dobrze mi się kojarzy.. Harry śpiewający ją, musiał być naprawdę boski.
    czekam na ciąg dalszy! kocham was!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny... muszę powiedzieć ze tą historią trafiłyście wprost w moje serce! Znów poczułam się cudownie czytając to, do tego główna bohaterka to moja imienniczka... Jest wprost cudownie. Chce więcej i więcej. NIE PRZESTAWAJCIE! <3 Czekam na nowy rozdział, jeżeli tylko to możliwe poinformujcie mnie o nn. :) Oczywiście zapraszam do siebie, moje opowiadanie umywa się do tego ale jakkolwiek zapraszam bo już niedługo pierwszy rozdział po długiej przerwie 1d-givemelove.blogspot.com/ Kocham was! Wasza oddana Natalia xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Dni otwarte to świetny pomysł. No i Harry, aż mnie skręca. Przez was jeszcze bardziej się w nim zakochuję! Niszczycie mnie. Jestem zazdrosna o Nats.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziwi mnie, że Harry tak się przejmuje Zaynem, skoro ma wspaniałych przyjaciół obok siebie. Lepiej niech za dużo o tym nie myśli, bo tylko sobie może zaszkodzić. Skoro Malik wybrał już swoją drogę, to teraz mogą się tylko przyglądać. Zresztą, z takim zachowaniem... co się dziwić, że inni się od niego odwracają. W ogóle - zgłosił się do pomocy, a nie przyszedł na próby. Świetnie, że akurat zostali z Hazzą, bardzo mnie cieszy, że oprócz tego, że pływa, ma też inne talenty <3 tego głosu nie można mu zabrać, nawet w opowiadaniu *-* No i znów piękna scena końcowa. Rzeczywiście ciekawe, na jakim etapie teraz się znajdują. Interesuje mnie, co sobie myśli Hazza o tym wszystkim - po jego zachowaniu raczej widać, że mu zależy, ale kto to wie. Raczej tylko Wy :3
    Pozdrawiam, love! <3

    OdpowiedzUsuń