sobota, 2 listopada 2013

5. Tupnij nóżką

- Co ty na to żeby kupić mrożoną pizzę, puścić jakiś tandetny film i przysypiać na wygodnej kanapie? – z uśmiechem mówił Harry. Miał zamknięte oczy i wyglądał jakby dokładnie obmyślał cały plan leniwego wieczoru.
- O stary, czytasz w moich myślach – powiedziałam, wygodnie opierając plecy na miękkim fotelu.
- Zwijamy się? – zapytał Styles. W jego oczach nagle zapaliły się jakieś płomyczki, których jeszcze na basenie nie było. Lubiłam go takiego radosnego i pełnego energii.
Błyskawicznie opuściliśmy kawiarnię i udaliśmy się w stronę najbliższego supermarketu.
- Salami? – zapytałam, przygryzając dolną wargę i wpatrując się w zawartość sklepowej zamrażarki. Styles spojrzał na mnie z politowaniem.
- Szynka i pieczarki – poinformował, po czym zwinął z lodówki pudełko wybranej przez siebie pizzy.
- Ej no, bez takich! Już ostatnio była szynka, teraz powinno stanąć na moim! – powiedziałam głosem oburzonej małej dziewczynki. Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Tupnij jeszcze nóżką – zażartował.
- Mogę zacząć nawet krzyczeć – stwierdziłam. – Co jak co, ale głos to ja mam wyjątkowo donośny – stwierdziłam, nie ruszając się na krok od lodówki. Harry podszedł wyjątkowo blisko mnie i po cichu krótko powiedział – Krzycz.
Stał nade mną i dokładnie mi się przypatrywał. Spoglądałam w jego zielone tęczówki, podziwiałam dołeczki w policzkach. Podobały mi się te pokręcone kosmyki wystające spod czapki i grzywka schowana pod ciemnozielonym nakryciem. Wsparłam głowę na jego klatce piersiowej.
– Wygrałeś – szepnęłam, po czym ponownie podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. On uśmiechnął się delikatnie, po czym objął mnie i zamienił pizzę na tę z salami. Teoretycznie powinnam się cieszyć. Przecież wygrałam, przecież stanęło na moim. W rzeczywistości było mi wstyd. Naprawdę zachowałam się jak mały, rozpieszczony bachor.
- Jestem okropna, nie? – spytałam, kiedy opuszczaliśmy już sklep.
- Nie da się ukryć – odpowiedział Hazza.
Po kilkunastu minutach spaceru dotarliśmy już do jego mieszkania. Harry mieszkał ze swoją mamą i młodszą siostrą – Charlotte, którą wszyscy pieszczotliwie nazywali Lottie. Uwielbiałam tego małego szkraba, zresztą chyba nie było osoby, która nie szalałaby za tą czteroletnią ślicznotką. Nie można było przejść obojętnie obok tych dwóch blond kucyków, pyzatej buzi i błękitnych oczu.
- Dzień dobry – odparłam, zaglądając do kuchni, w której krzątała się jego mama. Lottie siedziała przy stoliku pokrytym niezliczoną ilością kartek, kredek, mazaków i innych rysowniczych akcesoriów. Dziewczynka, gdy tylko mnie zobaczyła, natychmiast przybiegła się przywitać.
- Cześć Natalie – przywitał mnie sympatyczny damski głos. - Które miejsce? – zwróciła się do nas, kiedy odwieszaliśmy cienkie kurtki.
- Drugie, więc jest niepocieszony – odpowiedziałam za chłopaka. Harry stał teraz pośrodku korytarza trzymając na rękach małą Lottie. Wyglądali razem tak cudownie i tak słodko, że mogłabym się wpatrywać w ten uroczy obrazek bez końca.
- Ojej, no niech ja przytulę mojego małego synusia – zaśmiała się Pani Styles. Harry natychmiast utonął w jej objęciach. - Ale pamiętaj, że dla mamusi i twojej siostrzyczki zawsze będziesz najlepszy. Poza tym przynajmniej masz kolejny medal do kolekcji – kiedy to mówiła, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Uwielbiałam patrzeć jak to robi, jak subtelnie nabija się z własnego syna. Nie mogę powiedzieć, że jej postępowanie było wredne, bo takie nie było. Nazwałabym je bardziej przekomarzaniem się. Tak, ona przekomarzała się ze swoim synem w najbardziej uroczy ze wszystkich znanych ludzkości sposobów.
Chwilę później siedzieliśmy już w pokoju Harry’ego. Z laptopem na kolanach szukaliśmy filmu, który nadawałby się na leniwy wieczór.
- Coś z serii „tak głupie, że aż śmieszne”? – spytał Harry, wpatrując się w monitor.
- Co ty chcesz mnie już do końca odmóżdżyć? – odpowiedziałam z nutą pretensji. – Nie lepiej jakąś bajkę? Wiesz, coś w stylu „Shreka”?
- Jak dobrze, że to powiedziałaś – stwierdził z wyraźną ulgą w głosie Hazza.
Siedząc na kanapie, oboje patrzyliśmy w ekran komputera, przeszukując tysiące filmów. Po chwili usłyszałam burczący brzuch.
- To nie mój – powiedziałam, ledwie powstrzymując śmiech. Harry spojrzał na mnie z poważną miną, by kilka sekund później wybuchnąć śmiechem.
- Ok, zjadłbym coś no – stwierdził w końcu.
- Dobra, ty idziesz robić czy ja? – spytałam chłopaka. Ten spojrzał na mnie tylko błagalnym wzrokiem, dając mi tym samym do zrozumienia, że nie ma sił, aby ruszać się z wygodnej kanapy. – Obsłużę się sama – rzuciłam, gdy podnosiłam się z mebla.
- Nie śmiem wątpić – skwitował Harry.
Weszłam do kuchni i bez oporów wzięłam się za przygotowywanie kolacji. Czułam się swobodnie. Po pierwsze, byliśmy w mieszkaniu sami, bo mama Harry’ego zabrała ze sobą Charlotte i gdzieś wyszła. Poza tym byłam w tym domu już tyle razy, że doskonale wiedziałam, gdzie czego szukać. Nastawiłam piekarnik i, jak to miałam w zwyczaju, zaczęłam pokrywać pizzę dodatkową warstwą sera. Kilkanaście minut później smakowity zapach rozchodził się już po całym mieszkaniu, a ja weszłam do pokoju Hazzy najpierw z dwoma kubkami herbaty, a potem z chrupiącą pizzą pokrytą solidną porcją salami i sera. Postawiłam talerze na biurku, po czym przez dłuższą chwilę przyglądałam się Hazzie.
- Co jest? – spytał w końcu.
- Rozłożysz kanapę? Ja wiem, że bardziej kulturalnie jest siedzieć, ale nie obchodzi mnie jak jest bardziej kulturalnie. Ma być wygodnie.
- Ty dzisiaj naprawdę czytasz mi w myślach – stwierdził z podziwem w głosie Harry. Kilka chwil później po pizzy nie było już śladu, a my najedzeni, leżeliśmy wygodnie na kanapie wpatrując się w ekran postawionego naprzeciw laptopa. Urządzenie postawiliśmy jak zwykle na taborecie. Może nie wyglądało to zbyt ładnie, ale to był najbardziej sprawdzony patent na oglądanie filmów u Hazzy. Oczywiście został on opracowany przez Caro. Ta dziewczyna zawsze miała świetne pomysły.
- Dobra, czas się zbierać do siebie – powiedziałam, przeciągając się na wygodnym meblu. Za oknem było już zupełnie ciemno, a zegar wskazywał kilka minut po dwudziestej pierwszej.
- Odprowadzę cię – poinformował mnie Harry, wstając z kanapy zaraz za mną. Normalnie odpowiedziałabym coś w stylu „Przecież trafię na przystanek”, ale dzisiaj zdecydowanie nie miałam ochoty iść sama. W drzwiach minęliśmy się z Panią Styles i jej małą Lottie. Grzecznie się pożegnałam, po czym w towarzystwie Harry’ego opuściłam budynek.
Zaraz po wyjściu z klatki ogarnęło mnie świeże, rześkie powietrze. Zapach panujący wiosennymi wieczorami na zewnątrz od zawsze mnie pobudzał. Sprawiał, że przechodził przeze mnie jakiś stymulujący do działania impuls.
- O której masz autobus? – spytał chłopak, kiedy stanęliśmy już na przystanku.
- Nie wiem – odparłam z uśmiechem – Na pewno zaraz coś pojedzie. Zawsze jedzie.
Styles zaśmiał się, widząc roztrzepanie wypisane na mojej uśmiechniętej buzi.
- Za trzy minuty – powiedział, spoglądając najpierw na ekran telefonu, a potem na rozkład jazdy.
- Widzisz, mówiłam, że coś pojedzie – stwierdziłam z wyższością. Staliśmy na przystanku, rozglądając się wokół. Niewiele mówiliśmy, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Miło było po prostu przy nim być, mieć go tuż obok.
- O, jedzie – powiedziałam, widząc nadjeżdżający z daleka trolejbus.
- To cześć – rzucił Harry. Chłopak zbliżył się do mnie, po czym delikatnie mnie przytulił i musnął mój policzek. Wciąż trzymając mnie w swoich ramionach, ponownie dotknął swoimi ustami skóry na mojej twarzy. Nie czekając na moją reakcję, jego wargi złożyły delikatny, czuły pocałunek na moich ustach. Spojrzałam na twarz chłopaka i stało się ze mną coś dziwnego. Położyłam dłonie na torsie Harry’ego i chwytając za brzeg dżinsowej kurtki zbliżyłam go do siebie, aby pozwolić sobie na kolejny pocałunek. Czułam jego gorący oddech na swoim policzku, a dotyk jego dużych dłoni na moich plecach sprawiał, że czułam się jakoś dziwnie bezpiecznie. Pieściliśmy wzajemnie swoje wargi, by po chwili zacząć łaskotać swoje języki.
- Autobus ci odjechał… – powiedział Harry łapiąc oddech. Uśmiechnęłam się.
- Za chwilę pojedzie następny – odparłam, a Harry natychmiast po raz kolejny przywarł do moich ust. Marzyłam, aby ta chwila nigdy się nie kończyła. W tamtym momencie chciałam przestać z nim na tym przystanku całą wieczność.
- To jest złe – szepnęłam. Harry pieścił kąciki moich ust.
- To jest bardzo złe – powiedział w końcu.
- To jest wybitnie złe – dodałam, po czym delikatnie przygryzłam dolną wargę chłopaka.
- Najgorsze jest to, że ja to lubię.
- Nie chcę żebyś przestawał.
- Nie przestanę – powiedział Styles, po czym znowu pozwolił mi zatonąć w deszczu namiętnych pocałunków. Kiedy nasze usta oddzieliły się od siebie, pozwalając nam na wzięcie głębszego oddechu, zobaczyłam, że przyjechał kolejny autobus. Bez słowa wyrwałam się z objęć Harry’ego i wskoczyłam do środka pojazdu.
W domu usiadłam bezradnie na łóżku. Nie wierzyłam w to, co się stało. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Jednak na samo wspomnienie tej chwili moje serce biło jakby szybciej, na twarzy pojawiały się radosne rumieńce, a dłonie zaczynały trząść się z przejęcia. „Więcej, więcej!” krzyczał każdy skrawek mojego ciała.


~*~
Jest piąteczka.
Mamy nadzieję, że umiliła Wam ponury, listopadowy wieczór.
To jak - szynka czy salami?
Kochamy.

M&K

6 komentarzy:

  1. Powiedz mi jak to się dzieje, że za każdym razem kiedy czytam Twoje opowiadanie strasznie się wciągam i nic nie jest w stanie mnie oderwać?
    Kocham Twoje opowiadania ♥ Są świetne :)
    Czekam na kolejny :) ♥
    @Izzys_Princess

    OdpowiedzUsuń
  2. ogromną przyjemność sprawia mi nowy rozdział na tym blogu i to, że mogę go skomentować :3
    Harry i Natalie.. widzie jakieś romanse! tylko co na to Zayn? co jak sie dowie? marze o Zaynie, który wpadnie w furie i będzie próbował odzyskać "swoją" dziewczynę. mam nadzieje, że będzie jakaś krwawa bitwa pomiędzy chłopakami :3 XD przepraszam za moją dziwną wyobraźnię :d
    SALAMI!
    czekam i kocham.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szynka RULEZ !
    HAHa :D
    Świetnie piszesz, pisz dalej! :D
    xx
    OliviaDS

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy uda mi się ogarnąć własne myśli, ale spróbuję sprawić, by brzmiało to zrozumiale xD.
    Uwielbiam to opowiadanie od pierwszego rozdziału, w zasadzie od prologu. Podoba mi się koncepcja i serio nie mogę się doczekać aż sytuacja się rozwinie jeszcze bardziej. Wprawia mnie to w pewne rozmarzenie x).Jest jeszcze coś. Masz świetny styl pisania, myślę, że to też ma swoją zasługę w tym jak przykułaś moją uwagę :). Jest świetnie, na serio warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie #TeamSzynka. Trochę was zaniedbałam, nie mam nic na swoją obronę, możecie mnie udusić i zakopać pod płotem. Harry jest tutaj taki słodki, że wzdycham do niego w każdym zdaniu. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Okej, denerwuję się co będzie. Jest pięknie, jest fenomenalnie, jest tak, jak powinno być.
    Kocham, całuję, czekam, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Boże, mam tyle do nadrobienia, że jak to zobaczyłam, to szczęka mi opadła :o już dwie części, a ja zostałam przy piątym rozdzialiku pierwszej? Normalnie jest mi wstyd! Zwłaszcza, że jak zwykle musiałam przestać w NAJLEPSZYM MOMENCIE! Cholera, no. Jezu, tym pocałunkiem, to mnie zwaliłyście z nóg. To znaczy, miałam nadzieję, że to nastąpi jak najszybciej, ale chyba w najśmielszych snach nie sądziłam, że aż tak szybko! Allelujah i nic więcej! Jak zwykle spokojnie, ale pięknie napisane, nic dodac nic ująć. Tak wspaniale, że już mnie nie ma i czytam dalej, bo po tej scenie to ja na pewno nie odpadnę <3
    Ah, salami forever! :D
    Love ya, xx!
    Niewolnicy-uczuc.pl

    OdpowiedzUsuń